Rozważanie na 24.10.2016 Drukuj
Wpisany przez Beata   
niedziela, 23 października 2016 22:59

XXX Tydzień Okresu Zwykłego, Rok C


Ef 4, 32-5, 8; Ps 1, 1-2. 3. 4 i 6 (R.: por. Ef 5, 1); J 17, 17ba; Łk 13, 10-17



Grzech pierworodny wykrzywił obraz świata w naszych sercach. Więc nie wszystko, co złe spostrzegamy rzeczywiście jako zło. Ulegamy temu złu, wybieramy je codziennie, a jednocześnie buntujemy się przeciwko cierpieniu, które dotyka nas, jako konsekwencja wyboru zła. My jednak tego nie widzimy. To właśnie bunt nie pozwala nam spojrzeć obiektywnie, w związku z tym, nadal nie dostrzegamy przyczyn takiego stanu rzeczy i bardziej pogrążamy się w kolejnych wyborach zła.

 

Żyjemy więc cierpiąc, wybierając zło, dziwiąc się temu, co nas spotyka, dotyka, rani, zadaje ból, buntujemy się przeciwko temu, ale nie dostrzegamy powiązania z wcześniejszymi naszymi wyborami oraz wyborami pierwszych rodziców.
Pomocą, aby niejako zatrzymać to błędne koło cierpienia, zła, jest Jezus. Często porównuje się nasze życie do ciemności, które rozjaśniane są światłem przychodzącego Jezusa. Jest to bardzo dobre porównanie.

 

Życie człowieka, który nie zna Jezusa (nie zna oznacza: nie zbliżył się do Niego, serce jego nie doznało cudownego wzruszenia z powodu poznania), jest męką codzienności. Cierpi on niejako podwójnie, bowiem przyjmuje łaski trudne jako krzyż, jako zło, ciężar, a przez to nie potrafi odpowiednio na nie odpowiadać, a swoją postawą zwiększa poczucie cierpienia z ich powodu.


Cierpienie jego staje się większym przez fakt nie przyjęcia zdarzenia, sytuacji, osoby jako daru, ale jako niechcianego krzyża. Człowiek taki żyje w ciemności własnej duszy nawet o tym nie wiedząc. On po prostu cierpi. Lecz przychodzi Jezus. Tak, jak w dzisiejszym fragmencie. Czasem to człowiek podchodzi do Jezusa, a nawet przepycha się przez tłum, a czasem Jezus sam przywołuje do siebie. Potem następuje uzdrowienie.


Naraz, wszystko nabiera innych barw. Spotkanie z Jezusem nadaje sens życiu człowieka. Sprawia, że życie wydaje się być ciekawszym, łatwiejszym, bardziej znośnym. A cierpienie, które przybierało horrendalne rozmiary, wcale takim nie jest. Nie dość na tym. Wiele dusz po takim spotkaniu, cieszy się mogąc je przyjmować, bo widzi w nim możliwość jednoczenia się z Jezusem na Krzyżu. Bo widzi możliwość udziału w Jego zbawczym dziele. Bo doświadcza go jako wyrazu miłości Boga do człowieka, a przyjęcie jest dla nich wyrazem ich odpowiedzi na tę miłość.