Czy można być szczęśliwym nie czytając Pisma świętego? Drukuj
Wpisany przez Beata   
poniedziałek, 03 lutego 2014 01:00

Nie można być szczęśliwym katolikiem bez słowa Bożego, Eucharystii, Sakramentu Pojednania. Dlaczego? Otóż czytanie, słuchanie, rozważanie słowa Bożego prowadzi do budzenia, ożywiania i pogłębiania wiary, nadziei i miłości człowieka. „Wiara rodzi się z tego, co się słyszy. Tym, co się słyszy jest słowo Boże”. Szczęście jest w doświadczaniu miłości. Bóg jest Słowem. Bóg jest MIŁOŚCIĄ. Poznanie i życie słowem Bożym jest wejściem w doświadczenie miłości, jaką Bóg ma do człowieka. Czym jest szczęście? Pełnym i trwałym zadowoleniem z całości życia. Aby tak się stało, potrzebujemy w tym życiu przewodnika, osoby zaufanej, przy której odczuwamy znaczny stopień bezpieczeństwa, osoby kochanej. Potrzebujemy słów, wskazań, klimatu tworzonego przez tę osobę, dobrych rad, obecności, bliskości, kochania nas pomimo naszych pomyłek, zagubienia się, niewierności. To wszystko znajdujemy w Piśmie świętym. Katolik jest człowiekiem, którego życie jest kształtowane w oparciu o Pismo św. To jest jego księga życia jak lampa, która płonie, aby wskazywać drogę, jak ogień, który go ogrzewa, jak przyjaciel, który się nim nie męczy ani zniechęca.

 

Postawione pytanie można byłoby sformułować w taki sposób: czy można być człowiekiem bez Boga? Skoro stawiamy pytanie o to, „czy można być otwartym, odważnym, uczciwym wobec siebie, Boga i drugiego człowieka, wdzięcznym”, może także należy szukać odpowiedzi na pytanie, jakie wartości, co lub kto stoi u podstaw ludzkiej otwartości, uczciwości, odwagi, wdzięczności? Przypomnijmy słowa Boga: „Beze mnie nic nie możecie uczynić”.

 

 

Nie można żyć bez Eucharystii. Jezus powiedział, „Kto spożywa Ciało moje i pije moją Krew ma życie wieczne”. Udział w Eucharystii jest równoznaczny z przygotowaniem się do życia wiecznego. Życie jest z Boga. Jezus dając nam siebie w Ciele i Krwi, dokonuje w nas przemiany, dzięki której odczuwamy szczęście pomimo chorób, lęków, grzechów, niedostatków, w których żyjemy na tej ziemi. Eucharystia jest miejscem naszego umierania dla grzechu, dla zła, dla tego wszystkiego, co nie podoba się Bogu, a równocześnie najważniejszym doświadczeniem wiary, przez które stajemy się wolnymi. My już zmartwychwstajemy przez pokój, dobro, miłość, miłosierdzie, przebaczenie, którego udziela nam Pan w Eucharystii. Jesus w Eucharystii daje się nam pod postaciami chleba i wina. Jest obecny, bliski, którego przyjmujemy, który nas przenika, wypełnia sobą, swoją mocą i mądrością.

 

 

Nie może katolik być szczęśliwym bez uczestniczenia w Sakramencie Pojednania. W nim Chrystus udziela odpuszczenia grzechów. Grzech daje odczucie nieszczęścia, oddalenia od Boga, zawiedzenia tego, który mi ufa, wierzy we mnie, kocha mnie. Katolicy uczestniczą w tym sakramencie o tyle, o ile odczuwają ból serca spowodowany grzechem, niewiernością wobec Boga. Im mniejsze poczucie grzechu, tym większy dystans do tego sakramentu. W Nim Jezus spotyka się z grzesznikiem: mocny ze słabym, dający łaskę przebaczenia z tym, który jest jej spragniony, szukający człowieka spotyka człowieka, który pragnie być odnaleziony przez Boga.

 

 

Rzeczywiście wielu katolików nie czyta Pisma świętego, nie uczestniczą w Eucharystii, nie spowiadają się. Zostali kiedyś ochrzczeni, a obecnie są ludźmi niewierzącymi. Katolik niepraktykujący swojej wiary przez uczestniczenie w sakramentalnym życiu Kościoła jest człowiekiem niewierzącym. Skoro Jezus mówi: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje”, a człowiek nie przyjmuje, to czyż można powiedzieć, że realizuje wolę Boga wobec siebie? Jeśli Chrystus mówi do Apostołów: „Komu grzechy odpuścicie, będą odpuszczone, a komu zatrzymacie, będą zatrzymane”, to czyż osoba, która nie przystępuje do Sakramentu Pojednania wypełnia wolę swojego Boga? Czy życie w grzechu może dawać człowiekowi szczęście? Jeśli ktoś twierdzi, że nie grzeszy, jest kłamcą i nie ma w nim prawdy”, mówi Pismo święte.

 

Nie przeczę, że wielu spośród tych ludzi, którzy się nie spowiadają, nie uczestniczą w Eucharystii, nie czytają Pisma świętego, są ludźmi dobrymi. To prawda. Ja jednak stawiam pytanie o to, czy są ludźmi wierzącymi Bogu, czy są katolikami? Wiara to również uczestniczenie w świętowaniu, w obrzędach religijnych, to odpowiadanie Bogu na Jego wezwanie. Poznaję, do czego Bóg mnie wzywa przez rozważanie słowa Bożego. To słowo, a przede wszystkim Eucharystia są łaską Pana, przynoszą pocieszenie, Jego moc do stawania się podobnym do Niego. W tym jest szczęście człowieka, który Jezusowi wierzy, ufa Jemu, kocha Go, chodzi z Nim, żyje dla Niego. Na czym Ci, którzy żyją dobrze, opierają swoje życie? Kto jest ich siłą? Bóg jest we wszystkim, co dobre, szlachetne i czyste. Jego słowo, czyli Pismo święte, to Jego Osoba. Odnosimy się do czytania słowa Bożego, jako do słuchania Boga, który mówi.

 

 

Eucharystia, czytanie Pisma świętego i Sakrament Pokuty nie są „środkami dopingowymi” w naszej wierze, lecz naturalnym środowiskiem życia chrześcijanina, przestrzenią, w której żyje On w relacji z Bogiem, z bliźnimi i ze sobą. Każdego dnia kąpiemy się, czy bierzemy prysznic. Taką kąpielą wewnętrzną, umożliwiającą życie w czystości przed Bogiem jest Sakrament Pojednania. Każdego dnia słuchamy wielu słów, informacji, sami je wypowiadamy do drugich. Trzeba to wszystko w sercu porządkować, aby nie stać się śmietnikiem, aby nie pójść za tym, co może być szkodliwe dla życia duchowego, religijnego, dla relacji z Panem i bliźnimi. Żeby się nie zagubić, lecz dostrzegać przed sobą światło, które prowadzi jasno i pewnie, potrzebne jest Słowo dające życie wieczne, jeśli nim żyć będziemy. Słowo Boże porządkuje nasze myśli, wychowuje je, budzi w nas pragnienia ukierunkowujące na niebo, na Boga. W Nim jest życie, a zatem i szczęście, doświadczanie pełni.

 

 

Czytanie Pisma świętego jest jednym z wielu naszych zajęć normalnego, codziennego życia. Proponuję postawienie pytania, dlaczego to czytanie mnie tak obciąża, budzi awersję, zdenerwowanie? Dlaczego czuję się tym obciążona? Przecież mogę przeczytać jedno zdanie na początek dnia i zabrać je w dzień. Mogę do niego wracać podczas różnych sytuacji, jakie się przydarzą, ale też mogę do niego powrócić dopiero u końca dnia i będzie ono treścią służącą do podsumowania tego, co się wydarzyło.

 

 

 

 

autor: ks. Józef Pierzchalski SAC

 

 

 

 źródło: